środa, 15 kwietnia 2015

"Pięćdziesiąt twarzy Greya" E.L. James

"Pięćdziesiąt twarzy Greya", to pierwsza część bestsellerowej trylogii E.L James, która zdobyła serca wielu nastolatek i już na jej podstawie nakręcono jeden film, który mówiąc szczerze był moim motorem napędowym do zabrania się za tę recenzję. Ponadto popchnął mnie do stworzenia nowej serii na blogu, którą zobaczycie już wkrótce :)


 Autor: E.L. James
Tytuł: "Pięćdziesiąt twarzy Greya"
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 607
Moja opinia: 8/10
Najlepszy cytat: "Naszym celem jest sprawianie przyjemności, panno Steele."

Anastasia zostaje poproszona przez swoją najlepszą przyjaciółkę do przeprowadzenia wywiadu z despotycznym Christianem Greyem - szefem jednej z większych korporacji, człowiekiem sukcesu. Ana od początku spotkania z Christianem czuje się niesamowicie onieśmielona, w porównaniu do niego jest niczym - on jest przystojny, błyskotliwy, ona skromna, bezbarwna... Jednak okazuje się, że uczucie jest odwzajemnione. Christian dostrzega w Anastasii niewykorzystany potencjał, coś w niej powoduje, że zaczyna się nią interesować. Jednak on nie bawi się w dziewczyny i pragnie z nią być na własnych warunkach. Na jaw zaczynają wychodzić coraz mroczniejsze tajemnice Greya... Czy Ana zaufa Christianowi?

Do lektury "Pięćdziesięciu twarzy Greya" podeszłam z przekonaniem, że jest to książka dla wyrośniętych nastolatek, które w przeszłości fascynowały się Zmierzchem i teraz zaczynają brać się za coś bardziej, w ich mniemaniu, zboczonego. Jednak po dokładnym przeczytaniu książki, zmieniłam do niej swoje nastawianie. Historia była banalna, owszem, ale straszliwie wciągająca. Jeśli chodzi o opinie krążące po internecie, że jest to książka tak zboczona, że aż podchodzi pod prawdziwe porno, to jak widać ludzie, którzy te opinie wygłaszają, nigdy w życiu nie mieli w ręku żadnego romansu i nie czytali żadnego fanfiction.''Ostre pieprzenie'' w Greu jest niczym ''waniliowy seks'' w Grze o tron. ( Zorientowani powinni zrozumieć aluzję)

Książka jest dość oryginalna, w odniesieniu do tego, że jest książką przeznaczoną dla młodzieży, nie dorosłych. Poza tym ciekawostką jest, że jej prototyp był fanficiem do Zmierzchu, którym E.L. James się zachwycała. Język powieści nie jest zbyt dobry, wydaje się być nieudolną próbą naśladowania stylu młodzieżowego. Jednakże, fabuła książki jest bardo wciągająca, musicie wiedzieć, że sięgając po nią, będziecie czytać do późnego wieczoru. Cała historia nie jest specjalnie wyszukana, ale szczególna dbałość o szczegóły to wynagradza. Zakończenie powieści, bardzo mnie zirytowało i pozostawiło pewien niedosyt, który, mam nadzieję zniknie, po przeczytaniu kolejnych części. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to nie są oni bardzo dopracowani, są dość powierzchowni, posiadają jedynie kilka określonych cech, chociaż o Christiana jest ich troszkę więcej. Postacie są zwyczajne, typowe dla powieści młodzieżowych - Anastasia - bezbronna, zakochana w niewłaściwym facecie dziewczyna, Christian - niebezpieczny, tajemniczy, przystojny mężczyzna, od którego Ana powinna trzymać się z daleka. Brzmi znajomo, prawda?

Podsumowując "Pięćdziesiąt Twarzy Greya" to książka, po którą warto sięgnąć, gdy chociaż raz w życiu miało się w ręku inny romans lub chociaż przeczytano twórczość fanowską. W innym razie, możecie poczuć lekkie obrzydzenie, zwłaszcza, jeśli wasz wiek, to coś koło 12-14 lat. Ogólnie oceniam książkę na osiem punktów, z powodu wątku z Charlie Tango oraz wspaniałego Christiana :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz